Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/329

Ta strona została uwierzytelniona.

Nastrój był prawdziwie upiorny. Pioruny biurokratyzmu huczały i biły w lewo, i w prawo, w wachmistrzów, frajtrów, szeregowców, urzędników. Za byle głupstwo groziło śledztwo dyscyplinarne.
— Jeśli mamy wygrać wojnę — mawiał podczas swoich objazdów inspekcyjnych — to „a“ musi być „a“, „b“ powinno być „b“. Nad „i“ wszędzie musi być kropka.
Wszędzie węszył zdradę i wyobrażał sobie każdego żandarma jako człowieka obciążonego tajnymi grzechami, zrodzonymi z wojny. Był przekonany, że każdy z nich zaniedbuje się w służbie.
A władze przełożone bombardowały go pismami, w których ministerstwo obrony krajowej bezustannie zwracało uwagę na fakt, że żołnierze pochodzący z okręgu piseckiego przechodzą do nieprzyjaciela.
Zmuszali go do ciągłych objazdów i tropienia nielojalności w okręgu. Pan rotmistrz widywał, jak żony odprowadzały mężów wezwanych do wojska i wiedział że ci mężowie obiecywali żonom jak najuroczyściej, iż nie dadzą się zabić dla najjaśniejszego pana.
Czarno-żółty horyzont jęły przesłaniać chmury rewolucji. W Serbii, w Karpatach całe bataliony przechodziły na stronę nieprzyjaciela. Pułk dwudziesty ósmy, pułk jedenasty. W tym ostatnim służyli żołnierze z okręgu piseckiego i z okolicy. W takim przedrewolucyjnym nastroju przybywali rekruci z Wodnian z gwoździkami z czarnej organtyny. Przez dworzec pisecki przejeżdżali żołnierze spod Pragi i odrzucali czekoladę i papierosy, którymi obdarowywały ich panie z piseckiego towarzystwa..
Później przejeżdżał jakiś marszbatalion i kilku piseckich Żydów ryczało:
Heil! Nieder mit den Serben!
Dostali za to tak zdrowo po karku, że przez tydzień nie mogli pokazywać się na ulicy.