Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/347

Ta strona została uwierzytelniona.

pełnić samobójstwo przez zeskoczenie z wieży kościoła św. Szczepana, dostał się młody Dauerling do hainburskiej szkoły kadetów. W szkole tej nigdy nie zwracano uwagi na wykształcenie przedwstępne, bo takie wykształcenie może austriackiemu oficerowi służby czynnej najwyżej przeszkadzać. Ideału wojskowego dopatrywano się jedynie w zabawie w żołnierzyki. Wykształcenie uszlachetnia duszę, a tego w wojsku nikomu nie potrzeba. Im oficer brutalniejszy, tym lepszy.
Wychowanek szkoły wojskowej, Dauerling, nie wyróżniał się nawet w tych przedmiotach, które najgorsi uczniowie opanowywali jako tako. I w szkole wojskowej widoczne były ślady tego, że Dauerling w dzieciństwie upadł na główkę.
Jego odpowiedzi podczas egzaminów wyraźnie mówiły o skutkach tego nieszczęścia i odznaczały się taką głupotą, że uważane były wprost za klasyczne dla swojej głębokiej idiotyczności i tępoty. Profesorowie szkoły nie nazywali go inaczej, jak unser braver Trottel. Jego głuptactwo było tak olśniewające, iż istniała uzasadniona nadzieja, że po kilku dziesiątkach lat dostanie się do Terezjańskiej Akademii Wojskowej czy może nawet do ministerstwa wojny.
Po wybuchu wojny, gdy wszyscy młodzi kadeci awansowali na chorążych, dostał się na arkusz hainburskich mianowańców także i Konrad Dauerling i przydzielony został do dziewięćdziesiątego pierwszego pułku.
Jednoroczny ochotnik odsapnął i opowiadał dalej:
— Nakładem ministerstwa wojny wyszła książka Drill oder Erziehung, a w tej książce doczytał się Dauerling, że żołnierzy należy terroryzować. Im więcej strachu puszcza się na żołnierzy, tym lepsze rezultaty. W terroryzowaniu żołnierzy miał Dauerling wielkie powodzenie. Żołnierze, aby uniknąć słuchania jego ryku, całymi plutonami zgłaszali się jako chorzy, co oczywiście nie na wiele im się zdało, bo kto meldował się jako chory dostawał trzy dni verschärft. Czy wiecie, kolego, co to znaczy verschärft? Przez cały