Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/352

Ta strona została uwierzytelniona.

do taborów i niech wozi gnój. I nawet się nie pobił z nimi! To nie żołnierz, ale śmieciarz. Żreć dajcie mu dopiero pojutrze, zabierzcie mu siennik, wpakujcie go do pojedynki i nawet kołdry mu nie dawajcie, takiemu synowi!
A teraz wyobraźcie sobie, przyjacielu, że zaraz po jego translokacji tutaj do nas, ten idiotyczny Fähnrich Dauerling pociągnął do batalionsraportu pewnego szeregowca za to, że ten nie salutował go, gdy on przejeżdżał z jakąś panienką w dorożce. Opowiadali podoficerowie, że wtedy przy raporcie był dopust boży. Sierżant kancelarii batalionu uciekł z papierami, a major Wenzl ryczał na Dauerlinga:
— Ja to sobie wypraszam, Himmeldonnerwetter, ja to zakazuję! Wiesz pan, panie Fähnrich, co to jest Batalionsraport? Batalionsraport, to nie żaden Schweinfest! Jakże mógł pana widzieć żołnierz, gdy pan przejeżdżał przez plac miejski! Zapomniał pan o tym, że sam pan uczył żołnierzy, iż cześć oddaje się szarżom, gdy się je spotyka, co nie znaczy wcale, aby żołnierz miał się gapić dookoła, żeby przecie wypatrzeć pana fenrycha przejeżdżającego dryndą po mieście. Niech pan nic nie mówi. Batalionsraport to instytucja bardzo poważna. Jeśli żołnierz mówi, że pana nie widział, ponieważ w tej samej chwili oddawał cześć mnie, zwrócony ku mnie, rozumie pan, ku majorowi Wenzlowi, więc nie mógł spoglądać za siebie na dorożkę, w której pan jechał, to temu trzeba wierzyć, jak mi się zdaje. Na przyszłość, proszę pana, aby pan nie zawracał mi głowy takimi drobiazgami.
Od tego czasu Dauerling zmienił się bardzo.
A teraz trzeba się wyspać, bo jutro Regimentsraport! — Jednoroczny ochotnik ziewnął. — Chciałem wam, kolego, tylko coś niecoś powiedzieć, co się dzieje w naszym pułku. Pułkownik Schröder nie lubi majora Wenzla, który w ogóle jest dziwadłem niezgorszym. Kapitan Sagner, który prowadzi szkołę jednorocznych ochotników, dopatruje się