Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/378

Ta strona została uwierzytelniona.

z takiej fatalnej sytuacji. Im dalej, tym lepiej. Mamy już pół do jedenastej.
Jednoroczny ochotnik spojrzał na zegarek, a chowając go do kieszeni, rzekł:
— Ciekaw jestem, co pan zrobi za pół godziny.
— Za pół godziny będę przynależny do wagonu bydlęcego — marzycielsko powtarzał Szwejk, po których to słowach kapral pomieszany i zgnębiony zwrócił się do niego ze słowem pojednawczym:
— Sądzę, że nie będzie to dla pana żadną przykrością jechać tym wagonem, który jest przecie daleko wygodniejszy od wagonu bydlęcego. Przypuszczam...
Przerwał mu głos oberfeldkurata, który przez sen wołał:
— Więcej sosu!
— Śpij, śpij, bratku — rzekł poczciwy Szwejk, podsuwając mu pod głowę połę płaszcza, która zsunęła się na podłogę — i niech ci się śni o dobrym żarciu.
Zaś jednoroczny ochotnik zaczął śpiewać:

Śpij dzieciątko już, siwe oczka zmruż.
Dobry Pan Bóg będzie blisko,
Aniołkowie nad kołyską, śpij dzieciątko już...

Zrozpaczony kapral nie reagował już na nic. Tępym okiem spoglądał na świat za oknem wagonu i pogodził się zupełnie z anarchią panującą w wagonie aresztanckim.
Koło przepierzenia żołnierze grali w „mięso“ i na wystawione zady spadały raz za razem mlaszczące i rzetelne klapsy. Gdy kapral spojrzał w tamtą stronę, oko jego spotkało się z wystawionym zadem szeregowca. Kapral westchnął i wyglądał dalej oknem.
Jednoroczny ochotnik rozmyślał o czymś przez chwilę, a potem zwrócił się do zgnębionego kaprala z pytaniem:
— Czy zna pan czasopismo „Świat Zwierząt“?
— Czasopismo to prenumerował niegdyś nasz wiejski karczmarz — odpowiedział kapral z dostrzegalną radością, że