Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/382

Ta strona została uwierzytelniona.

wy, wstawiaka sepiowego, którego włączyłem do gatunku szczurów wędrownych.
Co dzień przybywały jakieś nowe zwierzęta. Mnie samego dziwiło wielkie powodzenie w tej dziedzinie. Nigdy przedtem nie pomyślałem, że zachodzi tak wielka potrzeba uzupełnienia zwierząt i że Brehm opuścił ich tyle w swoim dziele „Życie Zwierząt“. Czy na przykład wiedział Brehm albo inni pisarze cośkolwiek o moim nietoperzu islandzkim, „nietoperzu dalekim“, o moim kocie domowym z wierzchołka góry Kilimandżaro, nazywanym „paczuchą jelenią, drażliwą“.
Albo czy uczeni wiedzieli coś niecoś o pchle inżyniera Khuna, którą odkryłem w bursztynie, a która była zupełnie ślepa, ponieważ pasożytowała na podziemnym i przedhistorycznym krecie, który także był ślepy, a to dlatego, że prababka jego sparzyła się, jak pisałem, ze ślepym macaratem jaskiniowym z jaskini Postojeńskiej, która w owych czasach sięgała aż do wybrzeży dzisiejszego oceanu Bałtyckiego?
Na tle tego drobnego wydarzenia rozwinęła się wielka polemika między „Czasem“ a „Czechem“, ponieważ „Czech“, przedrukowując mój artykuł o pchle przeze mnie odkrytej, dodał od siebie: „Wszystko, co Bóg czyni, jest dobre“. — Oczywiście, że „Czas“ swoim obyczajem realistycznym starł na proch całą moją pchłę razem z wielebnym „Czechem“ i od tego czasu zaczęło mnie opuszczać szczęście wynajdywacza nowych stworzeń. Prenumeratorzy „Świata Zwierząt“ zaczęli się niepokoić.
Powodem tego zaniepokojenia były różne moje wiadomości z dziedziny pszczelnictwa i hodowli drobiu, w których rozwijałem nowe teorie. Wywołały one istny popłoch, ponieważ po moich prostych radach trafił szlak znanego pszczelarza, pana Pazourka, a pszczelnictwo na Szumawie i Podkarkonoszu uległo zagładzie. Na drób zwaliła się zaraza generalna: zdychało wszystko. Prenumeratorzy pisywali do mnie listy z pogróżkami i odrzucali czasopismo.