wa się według dra Bayera „nucifraga carycatectes B.“, a ta litera nie znaczy bynajmniej, jak pan redaktor raczył do mnie napisać, iż jest to początkowa litera słowa „bałwan“. Czescy ornitolodzy znają w ogóle tylko sójkę zwyczajną, a nie jakąś tam „orzechówkę“, zmyśloną właśnie przez tego pana, którego można by określić słowem zaczynającym się na „b“, według jego własnej teorii. Jest to łobuzerska napaść osobista, która rzeczy nie zmienia.
— O sójkach gajówkach — westchnął mój wydawca, łapiąc się za głowę — ja sam doczytam do końca. Niech pan da.
Wystraszyłem się słysząc jego zachrypły głos, gdy czytał dalej:
— Co do kwiczoła — wtrąciłem — to należy nazywać go jałowczykiem albo jałowiczką, proszę pana, ponieważ żywi się jałowcem.
Pan Fuchs rzucił gazetę na stół i wlazł pod bilard, skąd głosem zachrypłym wykrzykiwał:
— Turdus — drozd. Nie sójka — ryczał spod bilardu — ale orzechówka! Będę gryzł, szanowni panowie!
Wyciągnięto go spod bilardu i na trzeci dzień skonał, otoczony rodziną, na grypę mózgową.