Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/438

Ta strona została uwierzytelniona.

— Równie uprzejmie pisze o panu tygodnik wychodzący w Kiraly Hidzie — rzekł pułkownik Schröder do nadporucznika — a także gazety presburskie. Ale nie będzie to pana interesowało, ponieważ wszystkie te artykuły pisane są na jedno kopyto. Z politycznego punktu widzenia da się to łatwo wytłumaczyć, ponieważ my, Austriacy, czy jesteśmy Niemcami, czy Czechami, w porównaniu z Madziarami stoimy jednak... Rozumie pan, panie nadporuczniku? Mamy tu do czynienia z pewną tendencją. Bardziej interesującym dla pana byłby artykuł „Komarneńskiej Gazety Wieczorowej“, w której mowa o tym, że chciał się pan dopuścić gwałtu na pani Kakonyi i to w jadalni podczas obiadu i w obecności jej męża, któremu groził pan szablą, zmuszając go do zatykania żonie ust ręcznikiem, żeby nie krzyczała. To jest niejako ostatnia o panu wiadomość, panie nadporuczniku.
Pułkownik uśmiechnął się i mówił dalej:
— Władze nie spełniły swego obowiązku. Cenzura prewencyjna tutejszych pism jest też w ręku Madziarów. Robią sobie z nami, co im się żywnie podoba. Oficer nasz nie ma ochrony przed taką cywilną redaktorską świnią madziarską. Dopiero na skutek naszego ostrego wystąpienia czy też telegramu naszego sądu dywizyjnego, prokuratoria w Budapeszcie wydała rozporządzenia, aby przyaresztowano niektórych ludzi w tych krzykackich redakcjach. Najwięcej nabroił redaktor „Komarneńskiej Gazety Wieczorowej“, ale popamięta on swoją gazetkę! Ja zostałem upoważniony przez sąd dywizyjny, abym pana przesłuchał jako pański zwierzchnik. Posłano mi też papiery dotyczące całego śledztwa. Wszystko byłoby się dobrze skończyło, gdyby nie ten pański Szwejk nieszczęśliwy. Razem z nim znajduje się niejaki saper Wodiczka, u którego po bijatyce znaleziono pański list, napisany do pani Kakonyi. Otóż pański Szwejk twierdził przy badaniu, że to on sam ten list napisał, a kiedy kazano mu go przepisać, żeby można było porównać charakter pisma, mój Szwejk prze-