Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/450

Ta strona została uwierzytelniona.

wychodkowe, jakbyśmy sobie przepowiadali sentencję z czytanki dziecięcej. Oberst latał po kancelarii jak wściekły, aż wreszcie usiadł i rzekł: — Niech pan się dobrze zastanowi, bo ja pana przekażę sądowi dywizyjnemu za bunt. Proszę sobie nie myśleć, że będzie pan pierwszym jednorocznym ochotnikiem, którego podczas tej wojny za bunt rozstrzelano. W Serbii powiesiliśmy dwóch jednorocznych ochotników z dziesiątej kompanii, a jednego z kompanii dziewiątej rozstrzelaliśmy jak jagnię. A za co? Za ich upór. Ci dwaj, których powiesiliśmy, nie chcieli przebić kobiety i chłopca pod Szabacem, a ochotnik z dziewiątej kompanii został rozstrzelany za to, że nie chciał iść naprzód i tłumaczył się tym, że ma spuchnięte nogi i że jest płaskostopy. Więc będziesz pan czyścił wychodki, czy nie?
— Posłusznie melduję, że nie będę.
Oberst spojrzał na mnie i powiada:
— Słuchaj pan, czy pan aby nie słowianofil?
— Posłusznie melduję, że nie jestem słowianofil.
Zabrali mnie do paki i powiedzieli mi, że zostałem oskarżony o bunt.
— Najlepiej zrobisz, bratku — rzekł Szwejk — gdy zaczniesz teraz udawać idiotę. Jakem siedział na garnizonie, to był tam jeden sprytny człowiek, wykształcony i uczony, profesor szkoły handlowej. Dezerterował z frontu i za to miano mu wytoczyć jakiś bardzo uroczysty proces, żeby dla postrachu innych został skazany i powieszony, a on wykręcił się z tej hecy sianem i to bardzo zgrabnie. Udawał po prostu dziedzicznie obciążonego, a gdy lekarz sztabowy zaczął go badać, to mój mądrala mu powiedział, że nie dezerterował, ale że już od lat dziecinnych lubi podróżować i zawsze budzi się w nim pragnienie wędrówek w nieznane kraje. Pewnego razu znalazł się w Hamburgu, innym razem w Londynie i sam nie wie, jak to się stało, że się dostał w tamte strony. Jego ojciec był alkoholikiem i zmarł śmiercią samobójczą przed jego na-