Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/487

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy później powrócił do kancelarii jedenastej marszkompanii, zastał Szwejka siedzącego przy telefonie.
— Kształt, to niebyt, a niebyt, to kształt — rzekł i w ubraniu zwalił się na pryczę. Usnął natychmiast.
Szwejk siedział dalej przy telefonie, ponieważ przed dwiema godzinami rozmawiał z nim nadporucznik Lukasz, że jeszcze ciągle jest na konferencji u pana pułkownika, a zapomniał mu powiedzieć, że może odejść od telefonu.
Następnie rozmawiał z nim przez telefon plutonowy Fuchs, który przez cały czas czekał razem z dziesięciu szeregowcami na przybycie feldfebla rachuby, ale czekał na próżno. Wreszcie zauważył, że skład jest zamknięty.
Oddalił się dokądś, a szeregowcy jeden za drugim porozłazili się także.
Czasem zabawiał się Szwejk tym, że brał słuchawkę i przysłuchiwał się rozmowom. W kancelarii znajdował się telefon jakiegoś nowego systemu, który właśnie zaprowadzono w armii, a miał to do siebie, że na całej linii można było słyszeć prowadzone rozmowy cudze.
Tren kłócił się z artylerią, saperzy odgrażali się poczcie polowej, strzelnica wojskowa warczała na oddział karabinów maszynowych.
A Szwejk wciąż siedział przy telefonie.
Konferencja u pułkownika trwała bardzo długo.
Pułkownik Schröder rozwijał najnowsze teorie służby polowej i osobliwy nacisk kładł na miotacze min.
Mówił piąte przez dziewiąte o tym, jakim był front przed dwoma miesiącami na południu i na wschodzie, o doniosłości dobrego połączenia między poszczególnymi oddziałami, o gazach trujących, o ostrzeliwaniu aeroplanów nieprzyjacielskich, o zaopatrywaniu wojska w polu, a wreszcie przeszedł do wewnętrznych stosunków w wojsku.
Rozgadał się o stosunku oficerów do szeregowców i do podoficerów, o przebieganiu na frontach do nieprzyjaciela