Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/488

Ta strona została uwierzytelniona.

i o tym, że pięćdziesiąt procent żołnierzy czeskich jest politisch verdächtig“.
Jawohl, meine Herren, der Kramasch, Schreiner und Klofatsch...
Większość oficerów myślała przy tym wykładzie tylko o tym, kiedy właściwie ten dziadyga przestanie ględzić, ale pułkownik Schröder ględził dalej o nowych zdaniach, nowych marszbatalionach, o poległych oficerach pułku, o Zeppelinach, kawalerzystach, o przysiędze...
Nadporucznik Lukasz przypomniał sobie w tej chwili, że kiedy cały batalion przysięgał, Szwejka nie było, bo akurat siedział w areszcie sądu dywizyjnego.
I wydała mu się ta cała rzecz śmieszną. Parsknął jakimś histerycznym śmiechem i zaraził nim kilku oficerów siedzących w pobliżu, czym zwrócił na siebie uwagę pułkownika, który właśnie przeszedł do omawiania doświadczeń nabytych przez armię niemiecką przy odwrocie w Ardenach. Ale poplątało mu się wszystko w głowie i zakończył swój wykład niespodziewanie:
— Moi panowie, to nie są rzeczy śmieszne.
Potem udali się wszyscy do kasyna oficerskiego, ponieważ pułkownika Schrödera odwołano do telefonu. Wzywał go sztab brygady.
Szwejk podrzemywał przy telefonie dalej, dopóki nie przebudził go dzwonek.
— Halo! — słyszał wołanie. — Tu kancelaria pułku.
— Halo! — odpowiedział. — Tutaj kancelaria jedenastej marszkompanii.
— Nie gadaj dużo — mówił głos telefonującego — ale bierz ołówek i pisz. Przyjmij telefonogram.
— Jedenasta marszkompania....
Po tych słowach nastąpiły jakieś zdania tak chaotycznie z sobą poplątane, że nie można było nic zrozumieć. Mówiły jednocześnie i dwunasta i trzynasta marszkompania. Szwejk