Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/494

Ta strona została uwierzytelniona.

ponieważ został przyłapany, gdy w kuchni przywłaszczał sobie płat mięsa. We śnie widział samego siebie wiszącego na wysokiej lipie alei wojskowego obozu w Brucku nad Litawą.
Gdy Szwejk zbudził się ze snu razem z budzącym się porankiem, który przyniósł z sobą zapach rozgotowywanych konserw kawowych, wstał, odruchowo zawiesił słuchawkę, jakby właśnie skończy! rozmowę telefoniczną i przechadzając się po kancelarii, śpiewał.
Zaczął jakąś śpiewkę od środka i śpiewał o tym, jak żołnierz przebiera się za dziewczynę i idzie do swej miłej do młyna. Tam młynarz układa go do snu przy swojej córce, ale przedtem woła na żonę:

Dobrych rzeczy przynieś żywiej,
Niech dziewczyna się pożywi...

Młynarka karmi podłego chłopa, z czego powstaje tragedia rodzinna:

Młynarzostwo rano wstali,
Na drzwiach napis przeczytali:
Wasza Anka, dziewka miła,
Dobrze gościa przytuliła.

Szwejk śpiewał tę piosnkę z takim uczuciem, że cała kancelaria ożywiła się nagle. Zbudził się też feldfebel Waniek i pytał, która godzina.
— Właśnie odtrąbili pobudkę.
— Ale ja wstanę dopiero po kawie — zadecydował Waniek, któremu nigdy się nie śpieszyło. — Na pewno będą znowuż robili piekło i będą nas niepotrzebnie szykanowali różnymi gwałtami, jak wczoraj z tymi konserwami...
Waniek ziewnął i pytał, czy wczoraj po powrocie do domu nie gadał za wiele.
— Troszkę pan pogadał od rzeczy — rzekł Szwejk — ale niewiele. Mówił pan coś o kształtach i o bycie i niebycie, ale rychło zaczął pan chrapać, jak cały tartak, i było po gadaniu.