Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/498

Ta strona została uwierzytelniona.

jarmarków dorocznych. — Więc major Rohell zaryczał na niego, zatupał i kazał go natychmiast zaprowadzić do lazaretu. Od tego czasu Pech był najgorszymi żołnierzem i z paki nie wychodził.
— Wychowywanie żołnierzy jest sprawą trudną — rzekł feldfebel Waniek. — Żołnierz. który w wojsku nie był karany, to nie żołnierz. Może to było dobre w czasach pokojowych. że niektórzy żołnierze odbywali służbę bez kary. a potem miał taki wszędzie pierwszeństwo, gdy się starał o posadę rządową. Ale teraz się pokazuje. że ci najgorsi żołnierze, którzy w czasach pokojowych ciągle siedzieli w pace, są najlepszymi żołnierzami. Przypominam sobie szeregowca Sylwanusa z ósmej marszkompanii. Waliła się na niego kara za karą i jeszcze jaka kara! Nie zawahał się skraść koledze ostatni grosz, a jak przyszło do bitwy, to pierwszy poprzerywał zasieki z drutu, wziął do niewoli trzech chłopa, a jednego w drodze zastrzelił, bo jak mówił, nie miał do niego zaufania. Dostał wielki medal srebrny, przyszyli mu dwie gwiazdki i gdyby go później nie byli powiesili pod Duklą, to już dawno byłby plutonowym. Ale go powiesić musieli, bo po jakiejś bitwie zgłosił się na wywiad, a inny jakiś patrol widział go, jak mój Sylwanus obdzierał łupy. Znaleźli przy nim osiem zegarków i sporo pierścionków. Więc go w sztabie brygady powiesili.
— Pokazuje się z tego — rzekł bardzo roztropnie Szwejk — że każdy żołnierz musi własnymi siłami dosługiwać się stanowiska.
Zadzwonił telefon. Feldfebel rachuby podszedł do słuchawki. Nadporucznik Lukasz pytał, co się stało z konserwami. Słychać było jakieś ostre wyrzuty.
— Naprawdę nie ma, panie nadporuczniku! — wołał Waniek, sumitując się przed słuchawką. — Skądby się miały wziąć, kiedy to jest tylko fantazja intendentury. Całkiem niepotrzebnie wysyłało się tam tych ludzi. Ja chciałem do pana