Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/501

Ta strona została uwierzytelniona.

sądzi, że dzisiaj jeszcze nie pojedziemy? O dziewiątej mamy konferencję u pana obersta. — Aha, czy wie pan już o tym, że pan jest Dienstführender? Mówię tylko tak mimochodem. Niech pan sprawdzi... Co by tak można sprawdzić? Niech pan sprawdzi spis szarż z uwzględnieniem terminu służby. Następnie zapasy kompanii. Narodowość? Dobrze, można i narodowość... Ale głównie, niech mi pan pośle nowego pucybuta. Co ma dzisiaj robić z szeregowcami Fähnrich Pleschner? Vorbereitung zum Abmarsch. Rachunki? Przyjadę i podpiszę po jedzeniu. Nikogo nie puszczać do miasta. Do kantyny w obozie? Po obiedzie na godzinę... Niech pan zawoła Szwejka!
— Szwejku, pozostaniecie tymczasem przy telefonie.
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że jeszcze kawy nie piłem.
— To przynieście sobie kawę i siedźcie w kancelarii przy telefonie, dopóki was nie zawołam. Czy wiecie, co to znaczy ordynans?
— Ordynans to taki, co lata.
— Więc żebyście mi byli na miejscu, jak was zawołam. Przypomnijcie jeszcze raz Wańkowi, żeby dla mnie wyszukał nowego pucybuta. Halo, Szwejku, gdzie jesteście?
— Jestem, panie oberlejtnant. Akurat przynieśli kawę.
— Halo, Szwejku!
— Słucham, panie oberlejtnant. Kawa zupełnie zimna.
— Wy wiecie, Szwejku, co to jest pucybut. Więc przypatrzcie się dobrze temu nowemu i powiedźcie mi, co on zacz. Zawieście słuchawkę.
Waniek popijał czarną kawę, do której dolewał po trosze rumu z butelki z napisem Tinte“ (ostrożność nie zawadzi), spoglądał na Szwejka, potem rzekł:
— Ten oberlejtnant niepotrzebnie się drze tak głośno, słyszałem każde jego słowo. Wy się z panem oberlejtnantem musicie bardzo dobrze znać. Co Szwejku?