Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/510

Ta strona została uwierzytelniona.

pliczki, wyjął posążek świętego, wsadził go sobie pod bluzę i zaniósł do obozu. Potem ten święty Jan sypiał z nim na słomie, Szyc nosił go z sobą w tornistrze i miał wielkie szczęście w kartach. Gdzie tylko obozowaliśmy, wszędzie wygrywał, aż przybyliśmy w Pracheńskie, obozowaliśmy w Drahenicach i tam Szyc wszystko przegrał. Gdyśmy rano wyrukowali, to na gruszy przy drodze wisiał święty Jan powieszony. To jest anegdota z życia wojskowego. A teraz znowuż zawiesimy słuchawkę.
I telefon znowuż dostawał ataków nerwowych, dając dowód, że harmonia pokoju i spokoju w obozie została zakłócona.
W tym samym czasie nadporucznik Lukasz studiował w swoim pokoju szyfry wręczone mu przez ordynansa ze sztabu pułku. Do szyfrów dołączona była instrukcja, jak należy je odczytywać, oraz szyfr sekretny o marszrucie kompanii na pograniczu Galicji (etap pierwszy):
7217 — 1238 — 475 2121 — 35 — Moszon.
8922 — 375 — 7282 — Rab.
4432 — 1238 — 7217 — 35 — 8922 — 35 — Komarn.
7282 — 9299 — 310 — 375 — 7881 — 298 — 475 — 7979 — Budapeszt.
Odczytując te szyfry, westchnął nadporucznik Lukasz:
Der Teufel soll das buserieren.

Koniec części drugiej.