Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/532

Ta strona została uwierzytelniona.
Rozkaz ten ma być przeczytany wszystkim szeregowcom pułków czeskich.
C. k. pułk nr 28 rozkazem naszego monarchy został wykreślony z armii, a wszyscy wzięci do niewoli dezerterzy tego pułku krwią swoją zapłacą za swoją ciężką winę.
Arcyksiążę Józef Ferdynand.

— Przeczytali nam tę rzecz trochę przypóźno — rzekł Szwejk do Wańka. — Bardzo się dziwię, że nam przeczytali ten befel dopiero teraz, kiedy najjaśniejszy pan wydał go 17 kwietnia. Wygląda to tak, jakby dla jakichś tam powodów nie chcieli nam byli przeczytać tego od razu. Żebym ja był najjaśniejszym panem, to bym się nikomu nie dał upośledzać w taki sposób. Jak wydaję befel 17 kwietnia, to 17 ma być odczytany wszystkim regimentom, choćby szydła z nieba padały.
Na drugiej stronie wagonu naprzeciwko Wańka siedział kucharz-okultysta z kuchni oficerskiej i coś pisał. Za nim siedzieli: pucybut nadporucznika Lukasza, brodaty olbrzym Baloun i telefonista przydzielony do 11 marszkompanii, Chodounsky. Baloun przeżuwał kawałek komiśniaka i wystraszony tłumaczył Chodounskiemu, że to nie jego wina, iż w tym tłoku przy wsiadaniu do wagonów nie mógł się dostać do wagonu sztabowego do swego nadporucznika.
Chodounsky straszył go, że teraz nie ma żartów i że za to będzie rozstrzelany.
— Żeby też już raz skończyło się to straszne biedowanie — narzekał sobie Baloun. — Już podczas manewrów pod Woticami omal życiem nie przypłaciłem służenia w wojsku. Pędzili nas o głodzie i pragnieniu, więc gdy podjechał do nas batalionsadiutant, to krzyknąłem: — Dajcie nam chleba i wody! — Zawrócił ku mnie konia i rzekł, że gdyby to było czasu wojny, to kazałby mi wyjść z szeregu i zostałbym rozstrzelany, ale że nie było wojny, więc, powiada, każe mnie wsadzić do aresztu garnizonowego. Ale miałem szczęście, bo gdy jechał