Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/556

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrowo, bo co tu znowu za wybieranie? Przecież jeszcze nikt i nigdy nie zaczynał czytać książki od części drugiej. A ten mi tłumaczy, że tu pierwsza część, a tu druga część. Którą część mają zabrać panowie oficerowie, sami już wiedzą. Pomyślałem sobie, że się wszyscy powstawiali, bo przecież dobrze wiem, że jak się ma czytać książkę, choćby i Sünden der Väter“ — bo ja i po niemiecku przeczytam — to trzeba zaczynać od początku, a nie od końca, jak Żydzi. Dlatego też pytałem pana przez telefon, panie oberlejtnant, kiedy pan powróci z kasyna, co ma być z tymi książkami i czy podczas wojny czyta się może od końca, najprzód drugą część, a potem pierwszą. A pan mi powiedział, że jestem schlane bydlę, skoro nie wiem, że w pacierzu naprzód się mówi „Ojcze nasz“ a dopiero potem „Amen“.
— Co panu, panie oberlejtnant? — ze współczuciem zapytał Szwejk, gdy nadporucznik blednąc, oparł się o stopień wodociągu koło wygasłej lokomotywy.
W jego bladej twarzy nie było wyrazu gniewu, lecz malowała się w niej jakaś beznadziejna rozpacz.
— No i co było dalej, mój Szwejku? Już mi dobrze...
— Ja proszę pana, byłem tego samego zdania — wywodził Szwejk swoim miękkim, uprzejmym głosem. — Pewnego razu kupiłem sobie powieść o bandycie z Bakońskiego lasu, Roży Sawaniu, ale brakło pierwszej części, więc musiałem się domyślać, jak to tam było. Nawet w takich historiach o zbójcach nie można się obyć bez części pierwszej. Rozumiałem bardzo dobrze, że nie miałoby to najmniejszego sensu, żeby panowie oficerowie zaczęli czytać naprzód część drugą, a potem dopiero pierwszą, i przestałem myśleć o tym głupim gadaniu w kancelarii pułkowej, że niby panowie oficerowie wiedzą, którą część mają czytać. W ogóle z tymi książkami jest coś zagadkowego i osobliwego. Wiem przecie, że panowie oficerowie w ogóle mało czytują, a tu jeszcze podczas wojny światowej...