Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/558

Ta strona została uwierzytelniona.

czy uważa, że druga część tej powieści jest niepotrzebna, a on mi odpowiedział, że od czasu smutnych doświadczeń w Serbii, na Węgrzech i w Galicji żadnych książek na wojnę się nie zabiera. Co innego zbieranie gazet dla żołnierzy na froncie, bo z gazety można skręcić papierosa z tytoniu czy siana, co się akurat pali w dekunkach. W batalionie porozdawali już te pierwsze części owej powieści, a resztę kazałem zanieść do magazynu.
Szwejk zamilkł na chwilę, ale zaraz dodał:
— W magazynie, proszę pana, jest mnóstwo różnych różności! Widziałem tam nawet cylinder budziejowickiego dyrygenta chórów, bo w tym cylindrze narukował...
— Powiem wam, mój Szwejku — z ciężkim westchnieniem ozwał się nadporucznik Lukasz, że wy w ogóle nie zdajecie sobie sprawy z tego, co robicie. Mnie samemu jest przykro wyzywać was od idiotów. Dla waszej głupoty w ogóle nie ma wyrazu. Nazwać was bałwanem, to jeszcze pieszczota. Zrobiliście znowuż coś tak okropnego, że wszystkie wasze dawniejsze błazeństwa, jakie tylko przypomnieć sobie mogę, są niewinnymi igraszkami. Żebyście przynajmniej pojąć mogli, czegoście narobili... Ale wy tego nigdy nie zrozumiecie... Otóż, gdyby się czasem zgadało o tych książkach, to nie ważcie mi się powiedzieć, że to ja wam kazałem zmagazynować tę drugą część... Choćby mówiono o tych książkach, nie zwracajcie na to uwagi. O niczym nie wiecie, nic nie słyszeliście, nie pamiętacie. Niech was ręka boska broni, gdybyście spróbowali wplątać mnie do czego, wy...
Nadporucznik Lukasz mówił takim głosem, jakby miał wysoką gorączkę, ale ledwo wyrzekł ostatnie słowo, Szwejk skorzystał z jego milczenia i zadał mu niewinne pytanie:
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, dlaczego nie dowiem się nigdy o tym, co zrobiłem takiego strasznego? Ja, panie oberlejtnant odważyłem się zapytać o to jedynie dlatego, abym na przyszłość mógł się ustrzec takich błędów, bo