Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/562

Ta strona została uwierzytelniona.

że u ciebie w domu będą bili wieprze, i jak tylko staniemy na miejscu i będziesz znał numer poczty polowej, zaraz ci poślą kawał szynki. A teraz wyobraź sobie, że tę szynkę posłaliby pocztą polową do nas, do marszkompanii, a ja i pan feldfebel ukrajaliśmy sobie po kawałku. Smakowałoby nam, więc jeszcze po kawałku, ażeby się z tą szynką stało to, co z pewnym moim znajomym, listowym Kozłem. Był chory na gruźlicę kości, więc naprzód amputowali mu nogę po kostkę, potem po kolano, potem po biodro. Gdyby nie to, że w porę umarł, to byliby go po kawałku poobcinali jak się temperuje połamany ołówek. Więc wyobraź sobie, Balounie, że zeżarlibyśmy ci tę szynkę, tak samo, jak ty zeżarłeś panu oberlejtnantowi jego pasztet...
Olbrzym Baloun spojrzał na wszystkich okiem smutnym.
— Tylko dzięki mojemu wstawiennictwu i zasłudze mojej zostaliście burszem pana oberlejtnanta — rzekł sierżant rachuby Waniek. — Chcieli was przenieść do sanitariatu, żebyście zbierali rannych na polu bitwy. Pod Duklą nasi sanitariusze kilka razy z rzędu szli po rannego chorążego, który leżał przed zasiekami z drutu kolczastego, i ani jeden z nich nie wrócił: wszyscy poginęli od ran w głowę. Dopiero czwartej parze się udało, ale zanim zanieśli go na miejsce opatrunkowe, umarł.
Baloun nie mógł się dłużej opanować i załkał.
— Że też się nie wstydzisz! Taki z ciebie żołnierz? — ofuknął go Szwejk.
— Kiedy ja nie mam najmniejszego talentu do wojaczki — zaczął narzekać biedny Baloun. — Ja jestem wiecznie głodny, nigdy nie nażarty, ponieważ zostałem wyrwany z życia porządnego człowieka. Cały nasz ród jest taki. Nieboszczyk mój ojciec zakładał się w Protiwinie w karczmie, że na jedno posiedzenie zje pięćdziesiąt serdelków i dwa bochenki chleba, i zakład wygrał. Ja też się razu pewnego założyłem i zjadłem cztery gęsi i dwie misy knedli z kapustą. W domu na przykład przypomniałem sobie nieraz po obiedzie, że warto by