Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/565

Ta strona została uwierzytelniona.

idiota, to już wie, powiada, ale że mógłbym być takim cymbałem, tego nie przypuszczał. Narobiłem mu, powiada, takiego wstydu, że ma ochotę zastrzelić najprzód mnie a potem siebie. — Panie oberlejtnant — rzekłem do niego — kiedy mnie pan przyjmował, to zaraz pierwszego dnia powiedział mi pan, że każdy pucybut jest złodziej i podły drab. Więc gdy w tej restauracji dawali takie malutkie porcje, to byłby pan mógł myśleć, że ja naprawdę jestem jednym z takich złodziei i podłych drabów i że pożeram pańskie obiady...
— Mój Boże miłosierny — szeptał Baloun pochylając się nad kufereczkiem nadporucznika Lukasza.
— Potem nadporucznik Lukasz zaczął szukać po wszystkich kieszeniach, a ponieważ nic nie znajdował, wyjął z kamizelki srebrny zegarek i dał mi go. Był bardzo wzruszony i rzekł: — Gdy dostanę gażę, Szwejku, to mi spiszecie, wiele wydaliście na te podwójne porcje... A ten zegarek zatrzymajcie osobno. Ale na drugi raz nie bałwańcie się. Kiedyś uderzyła na nas obu taka wielka bieda, że ten srebrny zegarek musiałem zanieść do lombardu...
— Co wy tam robicie, Balounie? — zapytał sierżant rachuby Waniek.
Zamiast odpowiedzi Baloun się zakaszlał. Otworzył sobie mianowicie kuferek oberlejtnanta Lukasza i pożerał jego ostatnią bułkę...
Przez stację przejechał pociąg wojskowy bez zatrzymywania się. Od jednego końca do drugiego naładowany był deutschmeistrami, których wysyłano na serbski front. Jeszcze widać nie wytrzeźwieli ze swego zapału, który wybuchnął w nich w chwili żegnania się z Wiedniem, więc od samego Wiednia ryczeli bezustannie:

Prinz Eugenius der edle Ritter,
Wollt dem Kaiser wiedrum kriegen
Stadt und Festung Belgerad.
Er liess schlagen eine Brucken,