Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/588

Ta strona została skorygowana.

Kapitanowi Sagnerowi wydawało się, że Welfer śmieje się bardzo zaczepnie, ale gdy spojrzał na „wojennego doktora“, widział, że jest on zgoła obojętny.
— A więc wszystko w porządku, panie kapitanie — dodał Welfer — aspirant godności oficerskiej.
Machnął ręką:
— Przy dyzenterii każdy zrobi w majtki.
Tak więc się stało, że kadet Biegler został zawieziony do wojskowego szpitala izolacyjnego w Uj Buda.
Jego powalane spodnie zginęły w zamęcie wojny światowej.
Marzenia kadeta Bieglera o wielkich zwycięstwach zostały zamknięte w pokoiku izolacyjnego baraku.
Dowiedziawszy się, że ma dyzenterię, kadet Biegler szczerze się uradował.
Wszystko jedno, czy się otrzymuje rany dla najjaśniejszego pana, czy też zapada się na jaką chorobę przy wykonywaniu obowiązków żołnierskich.
Potem przytrafiła mu się jeszcze drobna przygoda. Ponieważ wszystkie miejsca w szpitalu dla chorych na dyzenterię były zajęte, więc kadeta Bieglera przeniesiono do baraku cholerycznego.
Jakiś madziarski lekarz sztabowy zakręcił głową, gdy kadeta wykąpano i przy mierzeniu temperatury stwierdzono, że ma akurat 37 stopni! Przy cholerze najgorszym objawem jest poważny spadek temperatury. Chory staje się obojętny.
Kadet Biegler nie okazywał najmniejszego wzburzenia. Był niezwykle spokojny i w duchu powtarzał sobie, że czy tak, czy owak, cierpi dla najjaśniejszego pana.
Lekarz sztabowy jeszcze raz kazał Bieglerowi zmierzyć temperaturę gruntownie.
— Ostatnie stadium cholery — pomyślał w duchu — objawy końcowe, najwyższe wyczerpanie, chory traci zaintereso-