Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/596

Ta strona została skorygowana.

Nadporucznik machnął ręką i podążał ku magazynom zaopatrywania, przy czym do głowy przyszła mu myśl osobliwa, że skoro żołnierze pożerają swoim oficerom pasztety, to Austria wojny wygrać nie może.
Szwejk odprowadzał tymczasem Balouna na drugą stronę toru wojskowego i pocieszał go, że razem zajrzą do miasta i stamtąd przyniosą dla pana oberlejtnanta debreczyńskich parówek. Szwejkowi wydawało się, że Budapeszt pełen jest debreczyńskich parówek.
— Jeszcze by nam pociąg uciekł — biadał Baloun, który był nie tylko wiecznie głodny, lecz i chciwy zarazem.
— Gdy się jedzie na front, to nigdy spóźnić się nie można — zadecydował Szwejk — bo każdy taki pociąg, zanim ruszy z miejsca, dobrze się zastanowi, czy opłaciłoby mu się dojechać na miejsce z połową eszelonu. Zresztą, rozumiem cię, mój Balounie; masz węża w kieszeni.
Do miasta się, oczywiście, nie wybrali, ponieważ ozwał się sygnał, wzywający do wsiadania do wagonów. Szeregowcy poszczególnych kompanii powracali od magazynów zaopatrywania znowuż z pustymi rękoma. Zamiast 15 deka sera szwajcarskiego, który miał tu być wydawany, każdy żołnierz dostał pudełko zapałek i pocztówkę, wydaną przez komitet opieki nad wojennymi grobami Austrii (Wiedeń XIX, 4, Caniziusgasse). Zamiast 15 deka sera szwajcarskiego każdy trzymał w ręku obrazek jednego z galicyjskich cmentarzy żołnierskich z pomnikiem zbudowanym przez dekującego się jednorocznego ochotnika Scholza.
Koło wagonu sztabowego panowało także niezwykłe wzburzenie. Oficerowie marszbatalionu zebrali się dokoła kapitana Sagnera, który był bardzo zdenerwowany i coś im tłumaczył. Powrócił właśnie z dowództwa stacji i trzymał w ręku prawdziwy, bardzo tajny telegram ze sztabu brygady, ogromnie długi i nadziany wskazówkami, jak należy postępować wobec sytuacji, w jakiej znalazła się Austria dnia 23 maja 1915 r.