Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/602

Ta strona została skorygowana.

— To przecież całkiem jasne — odpowiedział Waniek.
— Jezus Maria! — krzyknął Baloun, skłonił głową w ręce i cicho siedział w kącie.
Na tym skończyła się ostatecznie dyskusja o Italii.
W wagonie sztabowym rozmowa o nowej sytuacji na frontach wojny światowej byłaby zapewne bardzo nudna, skoro śród rozmawiających nie było sławnego teoretyka wojennego, kadeta Bieglera, ale sytuację ratował porucznik Dub z trzeciej kompanii.
Jako cywil porucznik Dub był nauczycielem języka czeskiego w gimnazjum i podobnie jak teraz, tak i dawniej korzystał z każdej sposobności, aby popisać się swoją prawomyślnością. W zadaniach piśmiennych wymagał od swoich uczni opracowań na tematy z dziejów rodu Habsburskiego. W klasach niższych straszył uczni cesarz Maksymilian, który wlazł na skałę i nie umiał z niej zleźć, dręczył ich Józef II jako oracz i Ferdynand Łaskawy. W klasach wyższych tematy były, oczywiście, bardziej powikłane. W klasie siódmej zadawał np. tematy takie: — Cesarz Franciszek Józef, przyjaciel wiedzy i sztuki. — Temat ten stał się przyczyną wyłączenia jednego z gimnazistów ze wszystkich austriackich gimnazjów, ponieważ napisał on, że najpiękniejszym czynem tego monarchy było założenie mostu cesarza Franciszka Józefa I w Pradze.
Bardzo pilnował swoich uczni, aby w dni galowe i przy różnych uroczystościach cesarskich z zapałem śpiewali hymn austriacki. W towarzystwie nie lubiano go, ponieważ wszyscy wiedzieli o nim, że denuncjuje swoich kolegów. W mieście, w którym nauczał, był jednym z trójki największych osłów i idiotów, do której prócz niego należał kapitan okręgu i dyrektor gimnazjum. W tym małym kółeczku nauczył się politykować o sprawach mocarstwa austro-węgierskiego. Oczywiście, że i teraz zaczął się popisywać swoimi rozumami, wykładając je głosem i akcentem skostniałego belfra: