Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/609

Ta strona została skorygowana.

dni i czuli się zupełnie zapomniani i zagubieni. Już od dwóch dni ci zacni Bośniacy nie fasowali chleba i włóczyli się, żebrząc po Nowym Budapeszcie. Niczego też nie było tu słychać prócz wzburzonych głosów tych zagubionych Bośniaków, żywo gestykulujących i klnących żwawo i bezustannie: — Jeben ti boga — jeben ti duszu — jeben ti majku“.
Potem dziewięćdziesiąty pierwszy batalion został znowuż spędzony do kupy i żołnierze powsiadali do wagonów. Ale po chwili ordynans batalionu, Matuszicz, wrócił z dowództwa stacji z wiadomością, że pociąg pojedzie dopiero po trzech godzinach. Więc szeregowcy, których właśnie zapędzono do wagonów, zostali wypuszczeni na stację. Przed samym odjazdem, do wagonu, w którym mieścił się sztab, wtargnął wzburzony porucznik Dub i domagał się od kapitana Sagnera, aby natychmiast kazał aresztować Szwejka. Porucznik Dub, stary znany denuncjant miasta, w którym pracował jako nauczyciel gimnazjum, bardzo lubił wdawać się w rozmowy z żołnierzami, przy czym badał ich sposób myślenia, a jednocześnie korzystał ze sposobności, aby każdego z nich pouczać, dlaczego walczy i o co walczy.
Przy swoim obchodzie stacji ujrzał w pobliżu latarni Szwejka, który z wielkim zainteresowaniem przyglądał się afiszowi jakiejś loterii dobroczynnej i wojskowej zarazem. Afisz przedstawiał żołnierza austriackiego, który przybijał bagnetem do muru wystraszonego brodatego kozaka.
Porucznik Dub poklepał Szwejka po ramieniu i zapytał go, czy mu się obrazek podoba.
— Posłusznie melduję, panie poruczniku — odpowiedział Szwejk — że to idiotyzm. Widziałem już dużo idiotycznych afiszów, ale takiego cymbalskiego afisza jeszcze nigdy nie widziałem.
— Cóż wam się na tym afiszu tak dalece nie podoba? — zapytał porucznik Dub.