Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/676

Ta strona została skorygowana.

— Gdy pytam o Szwejka, jednoroczny ochotniku, to masz pan skoczyć i zawołać mi go.
— Tego uczynić nie mogę, panie lejtnant, bo on śpi.
— To go trzeba obudzić! Aż mi dziwno, że jednoroczny ochotnik sam na taki koncept nie wpadnie! Trzeba przecie okazywać swoim przełożonym więcej usłużności! Jeszcze wy mnie nie znacie, ale gdy mnie poznacie...!
Jednoroczny ochotnik zaczął budzić Szwejka.
— Wstawaj, Szwejku, pali się!
— Jak się onego czasu paliły młyny Odkolkowskie — mruczał Szwejk, przewracając się na drugi bok — to strażacy przyjechali aż z Wysoczan....
— Sam pan widzi, panie poruczniku — rzekł uprzejmie jednoroczniak, zwracając się do porucznika Duba — że go budzę, ale to ciężka sprawa.
Porucznik Dub się rozzłościł.
— Jak się nazywacie, jednoroczny ochotniku? — zapytał. — Marek? Aha to ten jednoroczny ochotnik Mairek, co to ciągle siedział w areszcie, prawda?
— Prawda, panie lejtnant. Odbyłem swój jednoroczny kurs, że tak powiem w kryminale, ale zostałem zredegradowany, to jest uwolniono mnie przez sąd dywizyjny, gdzie niewinność moja wyszła na jaw, zostałem mianowany batalionsgeschichtsschreiberem z pozostawieniem mnie w randze jednorocznego ochotnika.
— Zbyt długo nim nie będziecie — rzekł porucznik Dub purpurowiejąc ze złości, jakby mu twarz czerwieniała po obiciu — już ja się o to postaram.
— Proszę pana, panie lejtnant, o wezwanie mnie do raportu — rzekł z powagą jednoroczny ochotnik.
— Tylko ze mną nie igrajcie! — rzekł porucznik Dub. — Ja wam dam raport! My się z sobą jeszcze spotkamy, ale miło wam nie będzie, bo mnie wtedy poznacie, jeśli mnie jeszcze nie znacie!