Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/700

Ta strona została skorygowana.

Na podstawie tego rozporządzenia pozwalam sobie zameldować panu, panie oberlejtnant, że pan lejtnant Dub spotkał swego bursza i obił go po twarzy bez wystarczającej przyczyny. Ja bym tego, panie oberlejtnant, może i nie mówił, ale skoro widzę, że pan lejtnant Dub jest oddany pod pańską komendę, więc myślę sobie, że to trzeba pociągnąć do raportu.
— To jakaś osobliwa sprawa — rzekł kapitan Sagner. — Czemu wleczecie tutaj tego Kunerta?
— Posłusznie melduję, panie batalionskommandant, że wszystko musi iść do raportu. On zgłupiał, bo został obity po twarzy przez pana lejtnanta Duba, a nie może sobie pozwolić na to, żeby sam poszedł do raportu. Posłusznie melduję, panie Hauptmann, żeby pan spojrzał na niego, jak mu się trzęsą kolana. On jest na pół nieżywy, że musi iść do tego raportu. I żeby nie ja, to by się do raportu wcale może nie dostał, jak ten Kudela z Bytouchowa, który podczas służby w wojsku tak długo chodził do raportu, aż został przeniesiony do marynarki, stał się kornetem, a na jakiejś wyspie na Oceanie Spokojnym został ogłoszony jako dezerter. On się potem ożenił na tej wyspie i rozmawiał z podróżnikiem Havlasą, który go nie odróżnił od tubylców. W ogóle jest to rzecz bardzo smutna, gdy ktoś dla takiego głupiego mordobicia musi stawać do raportu. Ale on wcale nie chciał iść tutaj, ponieważ mówił, że nie pójdzie. W ogóle jest to taki mordobity bursz, że nawet nie wie, o które mordobicie tutaj chodzi. I nie chciał się ruszyć do tego raportu i nieraz da się sprać jeszcze mocniej. Posłusznie melduję, panie Hauptmann, niech pan spojrzy na niego, że on z tego wszystkiego jest już cały zafajdany. Z drugiej strony powinien był natychmiast skarżyć się, że dostał po gębie, ale się nie odważył, bo uważał, że lepiej być skromnym fiołkiem, jak powiedział pewien poeta. Bo on jest służącym pana lejtnanta Duba.
Popychając Kunerta przed sobą, rzekł Szwejk do niego: