Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/701

Ta strona została skorygowana.

— Nie trząś się tak, mazgaju, jak dąb na osice!
Kapitan Sagner zapytał Kunerta, jak się rzeczy miały.
Ale Kunert drżąc na całym ciele, zadeklarował, że wszyscy mogą zapytać pana lejtnanta Duba, że go w ogóle nie zbił po twarzy.
Zdrajca Kunert trzęsąc się w dalszym ciągu na całym ciele, oświadczył nawet, że wszystko w ogóle zmyślił sobie Szwejk. Sytuacja była wysoce kłopotliwa i nie widać było wyjścia z niej, ale jak na zawołanie przypatoczył się porucznik Dub i wrzasnął na Kunerta:
— Chcesz jeszcze raz dostać po pysku?
Sprawa została więc całkowicie wyjaśniona i kapitan Sagner, zwracając się do porucznika Duba, rzekł krótko i węzłowato:
— Od dzisiaj Kunert przechodzi do kuchni batalionu, co zaś do nowego bursza, to pan porucznik Dub zwróci się do sierżanta rachuby, Wańka.
Porucznik Dub zasalutował i oddalając się, warknął pod adresem Szwejka:
— Założę się, że będziecie kiedyś wisieć.
Gdy porucznik Dub odszedł, Szwejk zwrócił się do nadporucznika Lukasza i rzekł do niego tonem przyjemnym i przyjacielskim:
— W Mnichowie-Hradiszczu też był taki jeden pan i też w taki sposób rozmawiał z drugim panem, a tamten mu odpowiedział: — Na szafocie się spotkamy.
— Szwejku — rzekł nadporucznik Lukasz — jesteście piramidalnie głupi, ale nie ważcie mi się odpowiedzieć, jak macie w zwyczaju: Posłusznie meldują, że jestem głupi!
Frapant! — odezwał się kapitan Sagner, wychylając się z okna. Najchętniej byłby się cofnął, ale już nie było czasu na ucieczkę przed biedą: porucznik Dub stał tuż pod oknem.
Zaczął od tego, że jest mu bardzo przykro, iż kapitan Sa-