Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/792

Ta strona została skorygowana.

On, Szwejk, słyszał nieraz, że na przykład na pozycji, wywiadowcy przebierają się w uniformy poległych żołnierzy nieprzyjacielskich, i dlatego na próbę przebrał się w porzucony uniform, żeby się przekonać, jakby mu się w takim uniformie w razie potrzeby chodziło.
Wyjaśniwszy tę swoją pomyłkę, Szwejk zauważył, że mówił zgoła na próżno, bo sierżant już dawno spał, zanim opowieść doszła do owego stawu, w którym kąpał się jeniec rosyjski. Szwejk poufale podszedł do śpiącego i dotknął jego ramienia, co wystarczyło, aby sierżant spadł z krzesła na podłogę i aby spał spokojnie dalej.
— Pan pozwoli, panie sierżant — rzekł Szwejk — że pana opuszczę. — I zasalutowawszy, wyszedł z kancelarii.
Wczesnym rankiem kolejowe dowództwo wojskowe zmieniło dyspozycje i postanowiło, że ta grupa jeńców, w której znajdował się Szwejk, będzie wyprawiona prosto do Przemyśla do naprawienia toru Przemyśl — Lubaczów.
Pozostało więc wszystko po staremu i Szwejk odbywał w dalszym ciągu odyseję razem z jeńcami rosyjskimi. Węgierscy wartownicy pędzili wszystkich szybkim marszem naprzód.
W pewnej wsi, gdzie był odpoczynek, spotkali się z oddziałem trenu. Przed grupą wozów stał oficer i przyglądał się jeńcom. Szwejk wyskoczył z szeregu, stanął przed oficerem i zawołał:
Herr Leutnant, ich melde gehorsamst...
Więcej powiedzieć nie zdołał, bo natychmiast pośpieszyli za nim dwaj węgierscy żołnierze, którzy pięściami wpędzili Szwejka ponownie do szeregu.
Oficer rzucił za nim niedopałek papierosa, ale podniósł go i wypalił inny jeniec. Potem oficer zwrócił się do stojącego w pobliżu kaprala i tłumaczył mu, że w Rosji są niemieccy koloniści i że także muszą walczyć.
Potem, w ciągu całej drogi do Przemyśla nie nadarzyła się ani razu sposobność do poskarżenia się komukolwiek i wy-