Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/794

Ta strona została skorygowana.

— Co takiego? — wrzasnął major Wolf.
— Posłusznie melduję, panie majorze, że to się stało tak...
— Wy jesteście Czech? — ryczał dalej major. — Wyście się przebrali w rosyjski uniform?
— Posłusznie melduję, panie majorze, że to się wszystko jedno z drugim zgadza. Bardzo się cieszę, że pan major natychmiast wżył się w moją sytuację. Być może, że nasi już gdzieś walczą, a ja mógłbym w ten sposób przegawronić całą wojnę. Więc ja panu majorowi wszystko jeszcze raz dokumentnie opowiem.
— Dość — rzekł major Wolf i zawołał dwóch żołnierzy, aby tego człowieka natychmiast odprowadzili na odwach, a sam szedł powoli za Szwejkiem w towarzystwie jeszcze jednego oficera; w rozmowie z nim energicznie wymachiwał rękoma. W każdym jego zdaniu było coś o czeskich psach, a z całego jego zachowania wyzierała uciecha, że dzięki swej spostrzegawczości schwytał jednego z tych ptaszków, o których działalności antypaństwowej za granicą już od kilku miesięcy przysyłano dowódcom oddziałów wojskowych tajne komunikaty, mające rzekomo dowodzić, że liczni dezerterzy czeskich pułków, zapominając o swojej przysiędze, wstępują do szeregów wojska rosyjskiego i służą nieprzyjacielowi osobliwie cennymi usługami szpiegowskimi.
Austriackie ministerstwo spraw wewnętrznych błąkało się w mrokach, o ile chodziło o wykrycie jakiejś organizacji bojowej z jednostek, które przedostały się na stronę rosyjską. Nie wiedziano jeszcze nic pewnego o organizacjach wojskowych na obczyźnie i dopiero w sierpniu na linii Sokal — Miljatyn — Bubnowo dowódcy batalionów otrzymali poufne komunikaty, że były austriacki profesor Masaryk uciekł za granicę i prowadzi propagandę przeciwko Austrii.
Jakiś głuptasek ze sztabu dywizji uzupełnił ten komunikat takim śmiesznym rozkazem: