Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/803

Ta strona została skorygowana.

walczyliśmy Hercegowinę. Z kości naszych będzie wyrabiane spodium dla cukrowni, o czym już przed laty mówił nam pan lejtnant Zimmer. — Ej, wy świńskie łobuzy — mówił — wy nieokrzesane byki, wy niepotrzebne, nieruchawe małpy, wleczecie za sobą te swoje giczoły, jakby one nie miały żadnej wartości. Gdybyście kiedyś polegli na wojnie, to z każdego waszego kulasa zrobią pół kilograma spodium, z całego chłopa przeszło 2 kilogramy, i przez wasze gnaty filtrować będą w cukrowniach cukier, wy durnie. Nawet pojęcia nie macie, jak dalece nawet po śmierci będziecie pożyteczni swoim potomkom. Wasze smyki będą piły kawę słodzoną cukrem, który się filtrował przez wasze kości, wy bałwany! — Ja się wtedy zamyśliłem, a ten do mnie, o czym przemyślam. — Posłusznie melduję — mówię — że spodium z panów oficerów będzie pewno znacznie droższe niż z prostych żołnierzy. — Dostałem za to trzy dni „pojedynki“.
Towarzysz Szwejka zakołatał do drzwi i układał się o coś z wartownikiem, który pobiegł do kancelarii.
Po chwili przyszedł jakiś sierżant sztabu i zabrał towarzysza Szwejka, który pozostał w areszcie sam. Odchodząc z sierżantem sztabowym kreatura szpiclowska rzekła głośno do sierżanta:
— To mój stary znajomy z Kijowa.
Przez całą dobę był Szwejk zupełnie sam, z wyjątkiem tych chwil, gdy przynoszono mu pożywienie.
W nocy doszedł do przekonania, że rosyjski płaszcz wojskowy jest cieplejszy i obszerniejszy niż austriacki i że gdy w nocy mysz obwąchuje ucho śpiącego człowieka, to nie ma w tym nic przykrego. Szwejkowi wydawało się to czymś przypominającym delikatny szept. Było jeszcze szaro na dworze, gdy przyszli po niego.
Szwejk nie umie sobie dzisiaj zdać sprawy z tego, co to właściwie była za formacja sądowa, przed którą stawiono go owego smutnego ranka. Że był to sąd wojenny, o tym nie