Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/804

Ta strona została skorygowana.

można było wątpić. Uczestniczył w nim nawet jakiś generał, następnie był tam pułkownik, major, nadporucznik, porucznik, sierżant i jakiś piechur, który właściwie nie robił nic, tylko zapalał innym papierosy.
Szwejka nie zamęczano pytaniami.
Major, uczestniczący w sądzie, okazywał więcej zainteresowania dla sprawy niż inni sędziowie i mówił po czesku:
— Zdradziliście najjaśniejszego pana! — szczeknął na Szwejka.
— Jezus Maria, kiedy, panie majorze? — krzyknął Szwejk. — Nawet o tym nie wiedziałem, że zdradziłem naszego najmiłościwszego monarchę i pana, dla którego już tyle wycierpiałem!
— Nie róbcie tu żadnych głupstw — rzekł major.
— Posłusznie melduję, panie majorze, że zdradzić najjaśniejszego pana to nie żadne głupstwo. My, ludzie wojenni, przysięgaliśmy najjaśniejszemu panu wierność, tak samo, jak śpiewają w teatrze, a ja mu wierności dotrzymałem.
— My wszystko wiemy — mówił major — i tutaj oto posiadamy dowody waszej zdrady — dodał wskazując na spory zeszyt.
Człowiek, którego wsadzono do aresztu Szwejka, dostarczył materiału aż nadto.
— Więc wy jeszcze i teraz przyznać się nie chcecie? — zapytał major. — Przyznaliście się już przecie, że dobrowolnie i bez jakiegokolwiek przymusu przebraliście się w rosyjski uniform, chociaż jesteście członkiem armii austriackiej. Pytam was jeszcze raz, ale już po raz ostatni, czy zmuszano was do tego?
— Zrobiłem to bez przymusu.
— Dobrowolnie?
— Dobrowolnie.