Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/812

Ta strona została skorygowana.

stwa: „Pod dwugłowym orłem“, „Sznycel wiedeński z c. k. kuchni polowej odgrzany przez Artura Lokescha“. Czasem generał śpiewał mu wesołe piosenki ze zbiorków wojskowych Wir müssen siegen“, przy czym dolewał bezustannie czegoś ostrego i zmuszał polowego kapelana Martineca, aby pił i śpiewał razem z nim. Potem wygadywał rzeczy wstrętne, przy których biedny feldkurat z żałością wspominał o swoim proboszczu, chociaż ten w niczym nie ustępował generałowi, o ile chodziło o słowa krzepkie.
Feldkurat Martinec spostrzegał ze zgrozą, że im częściej chodzi do generała Finka, tym bardziej upada pod względem moralnym.
Nieszczęśnik zaczynał znajdować upodobanie w likierach, jakie pijał u generała, a nawet gadanie generalskie zaczynało mu się powoli podobać. Jednocześnie zaczynały go prześladować lubieżne obrazy, dla jarzębinówki i dla butelek omszonych starego wina zapominał o Bogu, a między wierszami brewiarza tańczyły mu przed oczami dziewczyny z opowieści generała. Dawny wstręt do odwiedzin u generała znikał coraz bardziej.
Pan generał polubił feldkurata Martineca, który zrazu wydawał się czymś w rodzaju Ignacego z Loyoli, ale powoli przystosował się do generalskiego otoczenia.
Pewnego razu generał zaprosił do siebie dwie siostrzyczki ze szpitala polowego, które to siostrzyczki nawet niewiele miały w tym szpitalu do czynienia i były do niego tylko przypisane dla pozorów i poborów, które uzupełniały intratniejszą prostytucją, jak to bywało zwyczajem w owych ciężkich czasach. Generał kazał wezwać także feldkurata Martineca, który upadł był już tak nisko w sidła diabelskie, że w ciągu półgodziny upieścił obie czcigodne damy, oddając się grzechowi z wielkim zapałem i upodobaniem. Potem przez dłuższy czas wyrzucał sobie swoje grzeszne postępki, których nie zdołał, oczywiście, naprawić tym, że tejże samej nocy, wracając