Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/821

Ta strona została skorygowana.

wszystko jeszcze jest stracone, o ile chodzi o karę drugą, zagrobową. Można się od niej wymigać wybornym posunięciem, a mianowicie pokutą.
Feldkurat wyobrażał sobie w tym miejscu scenę ogromnie wzruszającą, która i jemu samemu przyda się w niebie do wymazania wszystkich przewinień i grzechów, jakich dopuścił się z biegiem czasu w mieszkaniu generała Finka w Przemyślu.
Wyobrażał sobie, jak w ostatecznym wywodzie ryknie na skazańca:
— Żałuj za grzechy, synu! Powtarzaj za mną, synu!
I dalej wyobrażał sobie, jak w tej zawszonej, śmierdzącej celi odzywać się będą słowa modlitwy.
— Boże, który zawsze się zmiłowujesz i odpuszczasz grzechy, z głębi serca proszę Ciebie o przebaczenie dla duszy tego żołnierza, której rozkazałeś odejść z tego świata na zasadzie wyroku wojennego sądu polowego w Przemyślu. Daj temu żołnierzowi, aby nie zakosztował mąk piekielnych, lecz by zażywał radości wiekuistych.
— Z przeproszeniem, panie feldkurat, siedzi pan już dobre pięć minut jak zarżnięty i zdaje się, że nie pan ochoty do gadania. Zaraz widać po panu, że siedzi pan w pace po raz pierwszy.
— Ja tu przybyłem — rzekł z wielką powagą feldkurat — gwoli pociechy religijnej.
— Osobliwa rzecz, że pan feldkurat ciągle coś wygaduje o pociesze religijnej. Ja, panie feldkuracie, nie czuję się tak dalece na siłach, żebym mógł panu udzielić jakiej takiej pociechy. Ale niech pan się sam pocieszy: pan nie jest pierwszym i ostatnim feldkuratem, jaki dostał się za kratki. Zresztą, aby rzec prawdę, panie feldkurat, ja nie mam żadnego daru słowa, żebym mógł komukolwiek udzielać pociechy w jego ciężkim położeniu. Spróbowałem tego pewnego razu, ale nie udało mi się. Niech pan się trochę przysunie, to panu opo-