Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/834

Ta strona została skorygowana.

otwartych drzwiach i przyglądał się cierpieniu swego wiernego sługi, który już dawno stał mu kością w gardle za różne gałgaństwa.
Generał na chwilę wypuścił z rąk zsiniałego bursza, ale tylko na to, aby wyjąć z kieszeni depeszę, którą następnie począł tłuc biednego sługę po twarzy i po ustach, krzycząc w kółko:
— Gdzie masz swego majora, ty bydlę, gdzie masz swego majora audytora, ty psie, abyś mu mógł wręczyć telegram urzędowy?!
— Jestem! — zawołał major Derwota od progu, bo kombinacja słów: major, audytor i telegram, przypomniała mu natychmiast pewne jego obowiązki.
— Aha! — zawołał generał Fink — ty wracasz?
W akcentach tego pytania było tyle złośliwości, że major nie odpowiedział i stał, nie wiedząc, co z sobą zrobić.
Generał poprosił go do pokoju, a gdy usiedli przy stole, rzucił mu telegram, otłuczony o twarz bursza, na stół i głosem tragicznym rzekł:
— Czytaj! To twoja sprawka!
Podczas gdy major odczytywał telegram, generał powstał z krzesła, latał po pokoju, przewracając krzesła i stołki i wrzeszczał:
— A ja go jednak powieszę!
Telegram był tej treści:

„Szeregowiec Józef Szwejk, ordynans 11 marszkompanii, zginął dnia 16 b. m. podczas marszu na Chyrów — Felsztyn przy spełnianiu obowiązków kwatermistrza. Natychmiast dostarczyć Szwejka do dowództwa brygady w Wojałyczu“.

Major otworzył szufladę, wyjął z niej mapę i zamyślił się nad faktem, że Felsztyn znajduje się o 40 kilometrów od Przemyśla na południowym wschodzie. Powstawała zagadka, w jaki