Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/871

Ta strona została skorygowana.

— Ja jadę — odpowiedział spokojnie kadet Biegler — a ty, kolego, rób, co ci się podoba.
— Jechać! — krzyknął porucznik Dub głosem furiata na szofera i otulił się milczeniem, jak Juliusz Cezar togą, gdy spiskowcy zbliżali się ku niemu ze sztyletami, aby go zabić.
Tak przybyli do Żółtańca, gdzie znaleźli ślad batalionu.
Podczas gdy porucznik Dub z kadetem Bieglerem jeszcze na schodach kłócili się o to, czy kadet, który jeszcze nie ma przydziału, może mieć pretensje do podgardlanek z tej ich liczby, jaka przypada na oficerów poszczególnych kompanij, na dole w kuchni byli już wszyscy syci, poukładali się wygodnie na ławach i rozmawiali o wszystkim możliwym, kurząc fajki tak zajadle, że w izbie było zupełnie ciemno.
Kucharz Jurajda oświadczył:
— Zrobiłem dzisiaj znakomite odkrycie. Sądzę, że mamy tu do czynienia z zasadniczym przewrotem w kucharstwie. Ty, Wańku, wiesz przecie, że po całej wsi daremnie szukałem majeranku do podgardlanek.
Herba majoranae — rzekł sierżant rachuby Waniek, przypominając sobie, że jest drogistą.
Jurajda mówił dalej:
— Niezbadane są drogi ducha ludzkiego, chwytającego się najróżnorodniejszych sposobów, odsłaniającego nowe horyzonty i wynajdującego rzeczy, o jakich ludzkości nie śniło się dotychczas... Szukam ja tedy po wszystkich domach majeranku, tłumaczę, objaśniam na co mi to potrzebne i jak to wygląda...
— Trzeba było powiedzieć, jak on pachnie — odezwał się z ławy Szwejk. — Trzeba było powiedzieć, że majeranek pachnie tak, jak gdy się wącha buteleczkę atramentu w alei kwitnących akacyj. Na pagórku Bohdalec pod Pragą...
— Ależ, Szwejku — przerwał mu głosem błagalnym jednoroczny ochotnik Marek — pozwól dokończyć Jurajdzie.
Jurajda mówił dalej:
— W pewnym domu natknąłem się na starego wysłużo-