Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/875

Ta strona została skorygowana.

Jak długo przebywałeś, kolego, śród cowboyów na dzikim zachodzie? — Artysta jazdy konnej!
Kapitan Sagner szybko napoił go szklanką przeklętej gorzałki i urażony porucznik usiadł przy stole. Stare poturbowane krzesło przystawił obok nadporucznika Lukasza, który powitał go słowy przyjaznymi:
— Wszystko już zjedzone, kolego.
Smutna postać kadeta Biegiera została niedostrzeżona, pomimo że ten ściśle według przepisu obszedł cały stół, i poczynając od kapitana Sagnera, meldował się wszystkim oficerom po kolei, powtarzając w kółko, chociaż wszyscy go dobrze widzieli:
— Kadet Biegler przybył do sztabu batalionu.
Potem sięgnął po pełną szklanicę, usadowił się z nią zgoła skromnie koło okna i czekał na odpowiednią chwilę, aby wyrzucić w powietrze jedną ze swoich mądrości, zaczerpniętych z podręczników.
Porucznik Dub, któremu to straszliwe ględzenie mąciło w głowie, zapukał palcem w stół i bez jakiegokolwiek wstępu zwrócił się do kapitana Sagnera:
— Z kapitanem okręgu mawialiśmy zawsze: patriotyzm, wierne spełnianie obowiązków, przezwyciężanie samego siebie, to najlepsza broń podczas wojny. Wspominam o tym właśnie dzisiaj, gdy wojska nasze w czasie najbliższym przekroczą granice*.[1]
Kadet Biegler odezwał się spod okna:

— Przekraczanie granic wielkiego państwa jest zawsze operacją bardzo ważną. Studiowałem mapę w czasie swego ostatniego pobytu w baraku cholerycznym i ustaliłem, że na odcinku, który właśnie obsadzamy, mamy przeciwko sobie siły trójkąta rosyjskich twierdz: Łuck, Dubno, Równe. Będziemy mieli do czynienia nie tylko z piechotą w rowach strze-

  1. Tu kończy się rękopis † Jaroslava Haška.