Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/876

Ta strona została skorygowana.

leckich i parą ośmiocentymetrowych i dwunastocentymetrowych armat. Pójdziemy na twierdze, na osłony betonowe; będą nas bili z ciężkich dział fortecznych. A to jest co innego niż walki polowe. Główne zadanie przypadnie artylerii, która w twierdzy narobi dziur, a my wleziemy w te dziury jak szarańcza. Potem bić się będziemy na bagnety: Hurra! Hurra!
Kadet Biegler był już pijany i nic na świecie nie wydawało mu się równie łatwe, jak zdobywanie twierdz rosyjskich.
Na jego wywody poważnie i roztropnie odpowiedział porucznik Dub, któremu wódka też już razsadzała mózg i dawała skrzydła myślom.
— Całkiem słusznie. Ale artyleria będzie robiła tylko przejścia. Zdobywanie i obsadzanie twierdz będzie dziełem piechoty. Musi ona być odważna, bohaterska, przed niczym się nie cofająca. Piechota musi posiadać ideę, a tą ideą jest patriotyzm, miłość dla cesarza, troska o szczęście państwa. Naszemu wojsku tej rzeczy nie braknie i dlatego wojnę wygramy. Bo wojnę wygrywa idea, idea i jeszcze raz idea! Jeszcze przed wojną mówił to samo pan kapitan okręgu. Panowie koledzy, towarzysze broni! Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jaka to wielka rzecz, gdy się do boju idzie z ideą!? Tylko idei potrzeba dla wygrania wojny!
Lejtnant Dub rozejrzał się pijanym wyzywającym wzrokiem po oficerach, oczekując wyrazów zgody. Samemu sobie wydawał się czymś w rodzaju Eugeniusza Sabaudzkiego, który mawiał: — Do wygrania wojny potrzebne są pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. — Nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego własny program jest daleko trudniejszy w wykonaniu niż program garbatego księcia francuskiego.
Ale kapitan Sagner okiem ospałym i tępym patrzył przed siebie, jakby wypatrywał czegoś w kącie izby, a nadporucznik Lukasz przycinał scyzorykiem paznokcie.