Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/881

Ta strona została skorygowana.

Nadporucznik Lukasz zatkał sobie uszy, wściekłym okiem spojrzał na Szwejka, łysnął oczami, kopnął bezwładnego Balouna i zwrócił się do sierżanta rachuby Wańka:
— Balouna wiązać przez trzy dni z kolei po dwie godziny dziennie. Niech się tym zajmie plutonowy. Czy to pewne, że to on zażarł salceson? — i nie czekając na odpowiedź, jak bomba wskoczył do sieni. Za nim zaś długo spoglądały tkliwym spojrzeniem poczciwe oczy Szwejka. Gdy umilkł szczęk szabli uderzającej o stopnie schodów, Szwejk zwrócił się do zgnębionego Balouna:
— Widzisz idioto, czegoś sobie narobił! Niedaleko ci było do szubienicy. Już drugi raz ocalam ci życie, ale więcej razy robić tego nie będę, jak Boga kocham, nie będę. Czy takie rzeczy robi porządny żołnierz, żeby zeżerać oficerom salceson? Gdyby się o tym dowiedział najjaśniejszy pan, byłby wielki wstyd dla ciebie i dla mnie. I co by sobie o nas pomyślał!
A widząc, że wiecznie niesyty olbrzym łka i rękawem ociera łzy, spływające mu po twarzy, zdjął mu czapkę z głowy, pogłaskał go po włosach i rzekł:
— No nie becz już, nie rycz jak stara kurwa! Dla takiego gówna jak słupek nie będziesz chyba beczał? Pomyśl kolego, że na nas czekają jeszcze lepsze rzeczy. W Radlicach była pewna węglarka, która mawiała: — Nigdy Pan Bóg nie dopuści takiego złego, żeby nie mógł dopuścić jeszcze gorszego.
Przyszedł plutonowy z postronkami i dwaj żołnierze z bagnetami na karabinach odprowadzili Balouna ku szkole i tam przywiązali go do młodej lipy. Z otwartego okna na piętrze krzyczał na nich lejtnant Dub:
— Przywiążcie tę świnię porządnie, żeby sczerniał gałgan! Niech stoi na samych palcach jak baletnica. Plutonowy, jeśli ten chłop nie będzie porządnie przywiązany, to ja was przywiążę własnoręcznie. Wy mnie jeszcze nie znacie. Do stu diabłów, mówię że mnie jeszcze nie znacie!