Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/902

Ta strona została skorygowana.

się koniom strychiny nie daje, żeby nie były zanadto bystre. W Radeszowicach był, panie lejtnant, hycel, a zawsze mawiał...
— Mawiał, że cię każę wsadzić do paki, aż sczerniejesz jak mumia króla egipskiego — ryknął na niego porucznik Dub. — Ty krowo jedna, nie kpij sobie ze mnie, bo Jezus Maria, gdybyśmy nie stali w obliczu nieprzyjaciela, to nie wiem, co porobiłbym z tobą, żeby się wreszcie pozbyć ciebie, ty zakało regimentu! Abtreten!
— Ryczy sobie ten facet jak wół — rzekł jeden z żołnierzy, gdy się porucznik oddalił. — Kiedym służył w Czaslawiu, to przy landwerze był tam dziadyga Cibulka. Też tak ryczał. Raport przyjmował zawsze konno, więc trzeba było ryczeć na cały dziedziniec, a on sam ryczał najgłośniej: — Ty smarkaty rekrucie, gadaj głośno, bo ci pysk rozedrę. Co to jest, żeby tak szeptać, jak stara kurwa, gdy idzie do spowiedzi! Do stu diabłów! Pomyślcie przecie, że przed wami stoi wasz kapitan i że dla takich smarkatych rekrutów nie będzie przecie wysilał swoich uszu. Ten kapitan ryczał tak głośno, że z całej okolicy kobiety wysłały deputację do pułkownika, żeby mu tego ryczenia zakazał, bo się dzieci budzą ze snu i z przestrachu dostają konwulsji.
Po południu cały obóz przemienił się w wielki tłum nagich małp, tępiących wszy. Każdy trzymał tu przy oczach koszulę albo gacie i zaglądał między szwy, tropiąc z wielką zaciekłością wszy i gnidy. Niektórzy wyjmowali pudełka z szarą maścią i rozcierali ją po biodrach i plecach, budząc zawiść tych, którzy o takim środku ochronnym przeciwko wszom zapomnieli. Rozpoczęła się oryginalna dyskusja:
— Mówią, że najlepszym środkiem przeciwko wszom jest olejek gwoździkowy — zadeklarował pewien wąsacz, który wszów nie zabijał, ale prztykaniem paznokci strącał je w trawę. Podobno wystarczy kilka kropelek tego olejku i wszystkie wszy wyzdychają. Ale ja ich mam zbyt dużo i potrzebowałbym przynajmniej litr olejku.