Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/918

Ta strona została skorygowana.

pułkownik miał trzy szafy, a w tych szafach trzy wielkie lale gumowe. Każda była jak dorosła kobieta i miała wszystko, co się należy. Opowiadał mi też, że razu pewnego ten pan pułkownik podarował jedną z tych lal burszowi, bo miała jakiś tam brak i już wychodziła z mody. Otóż ten docent mówił o tym szewcu to i owo do swoich słuchaczy, a mój szewc nie wytrzymał i w krzyk:
— Ach ty drabie — powiada — nie obrażaj mnie, bo ja mam żonę i nigdy żadnemu posągowi nie robiłem propozycyj niemoralnych. Ja jestem żonaty, ty idioto, więc o mnie nie wygaduj takich głupstw, bo ci dam w pysk.
— A że ten profesor nie przestawał wygadywać, więc mu dał po gębie, a potem był dwa lata w Bohnicach i dopiero gdy go wypuścili, znalazł sobie adwokata, żeby tego docenta zaskarżyć o obrazę. Jak się czasem wstawił, to walił pięścią w stół i krzyczał: — Ja mu tego, panowie, nie daruję, nawet gdybym miał sprawę poprowadzić aż do wiedeńskiego sądu. Jeśli ktoś jest niemoralny, to niech go nie robią profesorem, żeby nie psuł młodzieży i nie obrażał ojców porządnych rodzin. Co z takich idiotów w ogóle będzie?
Posłusznie melduję, że ten pan jak przyszedł do mnie, to się położył koło mnie, gdy się rozebrał, ale to było przez pomyłkę, bo zamiary miał czyste. Ja byłem odwrócony do ściany, a on zaczął mnie poklepywać, i głaskać, i sapać. — Panna Marynia już śpi? Miała na mnie poczekać? — Leżałem cichuteńko, żeby się nie spostrzegł, a on zaczął mnie całować w szlafrok. Objął mnie i całował w plecy, coraz niżej, niżej, odsunął wreszcie koronki i całował mnie tam, gdzie mnie mamusia poklepywała, gdy byłem jeszcze całkiem malutki. Potem znowuż szedł ustami coraz wyżej i szeptał: — Ale też Marynia mocno śpi... A ja jej przyniosłem na bluzkę, a jeśli będzie grzeczna, to jej dodam jeszcze gumy na podwiązki. No, kochanie, nie każ mi tak długo czekać, przecież ja wiem, że nie śpisz. — I znowuż zaczął mnie całować, ale już nie był