Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/936

Ta strona została skorygowana.

żołnierz podpełzł na czworakach ku chałupie, żeby zobaczyć, co się w niej dzieje, a Szwejk pocieszał kadeta:
— Ugotuję panu kadetowi wody na czosnku i przywiążę panu do brzucha gorącą cegłę. To bardzo pomaga, a ja pana nie opuszczę.
Wywiadowca wrócił i zapewniał, że we wsi prócz chłopów nie ma nikogo. Odwaga kadeta podniosła się znacznie. Poszli i zapukali w okno pierwszej chałupy. Jakaś stara babina otworzyła im drzwi i krzyknęła z przestrachu, gdy ujrzała żołnierzy. Złożyła ręce jak do modlitwy i zaczęła zapewniać:
— Niczego nie mamy, panowie! Moskale zabrali!
— Dawno byli tu Moskale? — pytał kadet.
— Niedawno — jęczała baba. — Z rana tu byli, wczoraj wieczorem tu byli, co dzień przychodzą. Moskale zabrali. Wyrżnęli kury i poszli sobie.
— A wychodek macie — pytał kadet dalej, gdy bóle zaczęły mu na nowo dokuczać.
— Nie ma, panoczku — zakręciła babina głową — Moskale zabrali.
— Czekajno, babo, zobaczymy, czy Moskale naprawdę wszystko zabrali — rzekł Szwejk i odsunął babinę na bok.
Izba jak na ruską chatę była aż nadto czysta i ładna. Od wielkiego pieca biło ciepło, a na ławie leżało jeszcze kilka bochenków chleba przygotowanego do pieczenia. Z izby Szwejk otworzył drzwi do komory: w kobiałkach piętrzyły się tu stosy jaj, pod sufitem wisiała szynka, na ścianach jaśniały połcie słoniny i zwoje suchej domowej kiełbasy. Serce Szwejka rozradowało się na ten widok. Cofnął się, aby zawołać kolegę i kadeta, których babina nie przestawała zapewniać:
— My biedni ludzie. Tam dalej za strumieniem znajdą panowie żołnierze chaty bogatych gospodarzy. U nas wszystko zabrali Moskale.
— Nie gadajcie głupstw, matuchno — rzekł do niej kole-