Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/949

Ta strona została skorygowana.

— Ja tu komenderuję! Cokolwiek rozkażę, macie wykonać i stulić pysk. Zrozumiano?
— Posłusznie melduję, panie kadecie, że zrozumiano. Będę słuchał i stulę pysk — oświadczył Szwejk z wielką uległością. — Posłusznie proszę, panie kadecie, czy nie chciałby pan kawałek salami. Jest dobre, suche i z czosnkiem.
Szli skrajem lasu wolno i ostrożnie, ale prócz mieszkańców pracujących w polu, nigdzie nie było żywego ducha. Po południu dotarli do drogi, która prowadziła prosto na północ, przecinając wysoki i gęsty las.
Kadet nakazał odpoczynek. Usadowili się w trawie, a kadet rozłożył przed sobą mapę i jeździł po niej palcem.
Kolega Szwejka, którego podczas tego całego marszu nic nie interesowało prócz spania i jedzenia, zasnął natychmiast. Szwejk patrząc na mapę przez ramię kadeta, zapytał:
— Posłusznie proszę, panie kadecie, czy już pan znalazł miejscowość, w której mógłby się znajdować nasz batalion? Bo mówią, że na takich mapach sztabu generalnego jest wszystko, ale znać się na takich mapach to musi być sztuka. W naszym pułku był niejaki oberlejtnant Hoffman, który w szkole podoficerskiej uczył używać takich map. Bardzo często mawiał: — Żołnierze, znać się na mapie, to rzecz ważniejsza, niż wiedzieć, ile części ma karabin. Kaprale, plutonowi i frajtrzy muszą znać się na mapach lepiej od generałów, co sami chyba widzicie, gdy pułk nasz ma wielkie ćwiczenia albo manewry. Najprzód zginie pan oberst razem z kobyłą, na której siedzi, potem przepadnie pan major, następnie pan kapitan, a wreszcie niżsi oficerowie. Cały pułk prowadzi wreszcie feldfebel albo plutonowy i zobaczylibyście, co by go spotkało, gdyby zabłądził. W czasie pokoju takie wykroczenia karze się surowym aresztem, podczas wojny — prochem i ołowiem. — Tego pana oberlejtnanta potem zdegradowali, teraz jest on w Pradze redaktorem i bardzo często siedzi w kozie za obrazę armii. Na redaktorów też musi być kara.