Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/952

Ta strona została skorygowana.

zali zrobić tę rzecz, to z brzega na brzeg byłbym przerzucił trzy belki, do belek poprzybijałbym grube deski i jazda. Ale nasz pan lejtnant jest inżynierem, więc zabrał się do tego głupstwa planowo. Posłał do wsi o półtorej mili stąd po jakieś tam przyrządy i miary, wszystko na włosek wymierzył i wyliczył, potem kazał belki starannie obciosać, potem wysłano ludzi po specjalne deski, które przywieziono dopiero wieczorem i jeszcze z obu stron musieliśmy porobić poręcze. Od jedenastej przed południem pracowaliśmy przy tym głupim mostku do trzeciej rano i przez cały ten czas tabory stały i ruszyć się nie mogły, a wiozły chleb dla wojska! Dopiero po trzeciej puścił pan lejtnant pierwszy wóz i natychmiast pierwsza fura oderwała poręcz. Potem przed mostkiem porobiły się takie głębokie koleiny, że trzeba było drągami windować wozy na ten nieszczęsny mostek. W taki sposób, kolego, wojny tej wygrać nie możemy. Taki oficer to idiota, ale powiedzieć mu tego nie mogę, a z jego familii też mu tego nikt nie napisze. A ty skąd jesteś? My jesteśmy kompania robocza 36 pułku, a między sobą nazywamy się stowarzyszeniem zdobniczym.
— Więc i wy macie takich idiotycznych oficerów — rzekł Szwejk ze współczuciem. — Ja jestem z 91 pułku i też mamy cymbalskich oficerów. My jesteśmy, uważasz, przygięta szpica i szukamy swego pułku. Ale jeśli ten twój lejtnant jest taka fujara, to nasz kadet niewiele dowie się od niego. Jeść wam dają dobrze, kolego?
Członek stowarzyszenia zdobniczego machnął ręką z przyganą, ale właśnie w tej chwili kadet wezwał swoich podkomendnych do dalszego marszu. Szwejk zwrócił się do pracujących żołnierzy i rzekł im na pożegnanie:
— Więc, chłopaszkowie, dekorujcie okolicę jak się patrzy. Gdy wrócicie do cywila, to będziecie mogli dekorować salę na bale weterańskie.