Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/974

Ta strona została przepisana.

Szwejk zbudził Marka, a potem wygramolił się na okop, zaprzągł się do karabinów maszynowych i ciągnął je na prawo, gdzie ujrzał niebawem nadporucznika Lukasza, który przejął dowództwo batalionu i formował go na nowo. Brakowało wielu żołnierzy i Lukasz ucieszył się szczerze, gdy stanął przed nim żołnierz, który salutując lewicą, trzymał w prawicy pas, na którym ciągnął dwa karabiny maszynowe. Żołnierz meldował:
— Panie oberlejtnant, Infanterist Szwejk posłusznie melduje się kompanii jako ordynans. Nowego nie ma nic, bitwa wygrana na czysto. Te dwa karabiny maszynowe zdobyłem wczoraj podczas szturmu, ale kółka skrzypią, bo nie są nasmarowane. Posłusznie melduję, że tę zdobycz wojenną oddaję swemu pułkowi, żeby miał większą sławę w gazetach.
— Szwejku — fuknął na niego oberlejtnant — czy wiecie, co czeka ordynansa, który podczas bitwy odłączy się od swego dowódcy? Kula w łeb!
— Posłusznie melduję, że o tym nie wiedziałem — poczciwie odpowiedział Szwejk. — Ja na pana oberlejtnanta czekałem, bo wiedziałem, że się panu będzie przykrzyć beze mnie, ale jakiś inny pan oberlejtnant od huzarów chciał mnie za to zastrzelić z rewolweru. Posłusznie melduję, że bitwę wygraliśmy bez niczyjej pomocy i że teraz już się od pana ani na krok nie ruszę. Posłusznie proszę, czy dzisiaj będziemy fasowali rum?
— A, pan Szwejk! — odezwał się tuż za nim lejtnant Dub. — Gdzieżeście się znowu włóczyli? Wiem, że nie wystrzeliliście ani razu. Bardzo mi dziwno, iż nie słyszę, że Szwejk już jest u Moskali.
Szwejk spojrzał na Duba, szykując odpowiedź, ale uprzedził go oberlejtnant Lukasz, który wskazując na zdobycz wojenną Szwejka — rzekł tonem ostrym:
— Szwejk jest dzielny żołnierz. Podam go do odznacze=