Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —
Koń był rasy szlachetnej, a więc nieprzyzwyczajony do bicia, obrażony rzucać się na wszystkie strony począł, wreszcie runął wraz z jeźdźcem do bagna...
Wydobył się prędko, ale Jasiowi nie przyszło to tak łatwo, miotał się w bezsilnym gniewie i krzyczał, ale wydostać się nie mógł.
— Hej tam! kto to krzyczy? — rozległ się donośny głos jakiegoś człowieka. — Gdzie jesteś ty, co tak przeraźliwie krzyczysz?!..
— Tutaj, tutaj! w rowie leżę bez duszy! — zawołał Jasio — ratuj mnie, jeśli masz sumienie.
— A skądeś się tu wziął chłopcze? — pytał wieśniak — jakim sposobem znalazłeś się tu w tym rowie?
— Koń, koń niegodziwy, zrzucił mnie z siodła i oto leżę przez tego niedobrego zwierza... O, tysiąc razy wolałbym mieć