Strona:Jawy przez J. Krajoskiego.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
9

Kiedyż nie wstał na głos syna,
Duch zaklęty — duch rodzica?
Kiedyż Ojca syn wspomina
I synowska pierś, źrenica,
W myśl się Ojca nie zachwyca?

Tak i na głos mojéj pieśni,
Wstali z grobów w święte chóry
Wielcy, święci, niecieleśni.
Tak i wzrok mój dziś ponury
Przejrzał ciemne, ziemskie, chmury.

I stanąłem w duchów kole,
I patrzyłem w ich oblicza,
Jakbym czytał własną dolę,
Czerpał ogień, co użycza
Nieśmiertelny płomień Znicza.

Lecz oblicza, wielkich, świętych,
Jak me serca dziwnie drżały,
Jakby w słowach niepojętych,