Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/103

Ta strona została skorygowana.

śmiali. Była to istotnie zabawna historja. Opowiedziałam, jak cała szkoła poszła na wieczór klubu śpiewaczego i zakochała się „in corpore“ w trzecim panu od końca, i jak wszystkie wycięłyśmy jego podobiznę z programu i nosiłyśmy ją w zegarkach. A potem o tem, jak siedziałam naprzeciw niego w pociągu i o zamianie walizek. Pan Harper — mój sąsiad przy stole — powiedział, że to była najbardziej romantyczna historja, jaką kiedykolwiek w życiu udało mu się słyszeć; że w porównaniu z tem małżeństwo Luizy było niczem.
— Ale cóż było z walizą? — przypomniały jej. — Czy w tej sprawie nie zrobiliście już nic więcej?
— Wuj Tom telefonował znowu na drugi dzień rano, i naczelnik stacji powiedział mu, że złapał telegraficznie klub, który zabrał walizkę lady. Klub miał za dwa dni przejeżdżać przez tę samą stację zpowrotem i ja miałam walizkę z bagażem tego pana zostawić na stacji, gdzie on znów miał zostawić moją.
— Ale ty walizki nie zostawiłaś!
— Bo przyjechałam inną linją. Muszę ją odesłać do miasta.
— A cóżeś miała na sobie w dzień ślubu?