Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/115

Ta strona została skorygowana.

cały do Zakładu o chłodnym zmierzchu wietrznego dnia po dwóch godzinach bezowocnej włóczęgi.
— To czyni jedno dziecko mniej więcej na pięć panienek — pokiwała Zuzia smutno głową.
— Och, cała ta humanitarna historja nudzi mnie! — wybuchnęła Inka. — To tylko zabawa dla dziewcząt, więcej nic. Sposób w jaki bujamy tych zupełnie przyzwoitych ludzi, jest wprost obrażający. Gdyby ktokolwiek śmiał ofiarować mi pełną cukierków, czerwoną, muślinową pończochę i powiedział mi, że to za to, że byłam grzeczna, rzuciłabym mu ją w twarz.
W chwilach irytacji angielszczyzna Inki nie była zbyt wytworna.
— Słuchaj, Inko! — mówiła Zuzia, głaszcząc ją łagodnie po ramieniu. — Zatrzymamy się na chwilę przed domem Murphy’ch i jeszcze raz policzymy dzieci. Może być, żeśmy które przeoczyły.
— Bliźniaki mają zaledwie piętnaście lat — rzekła Ludka, pocieszając Inkę. — Zdaje mi się, że jeszcze mogą uchodzić za dzieci.
— A Ryszard Harding ma około czterech lat. Dość, żeby już mógł cieszyć się choinką. Im