Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/218

Ta strona została skorygowana.

tem ześliznęła się z muru i pobiegła — pełna radości, młoda buntowniczka, szukająca przygód. Idąc z biegiem wesoło szumiącego strumyka, zanurzyła się w zarosłym krzakami wąwozie i w gąszczu leśnym, zbiegła ze stoku pagórka i pobiegła przez bagnistą łąkę, skacząc wesoło z kępy na kępę — a czasami grzęznąc w błocie. Śmiała się głośno z tych przygód, wymachiwała rękami i mocowała się z wiatrem. Z rozkosznem uczuciem wolności połączyło się niemniej rozkoszne uczucie oszołomienia i zawrotu głowy. Połączenie to było upajające.
I tak, idąc wciąż z biegiem strumienia, weszła w drugi las — nie dziki, jak pierwszy, lecz oswojony, „domowy“. Martwe członki drzew były obcięte, a ziemia pod drzewami wygracowana. Strumień płynął spokojnie korytem, którego brzegi wysadzane były paprocią, popod kładkami i mostkami, rozlewając się czasem w jeziorka, obrzeżone liljami. Mszyste ścieżki, zaopatrzone w kamienne stopnie prowadziły w tajemniczą głąb lasu, nieprzenikniętą dla oka; liście jakby umyślnie zasłaniały ją napół tak, żeby wzbudzać ciekawość. Murawa upstrzona była krokusami. Wszystko przypominało zaczarowany las z powiastki.