Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/84

Ta strona została skorygowana.

— Zdaje mi się, panienki, że czas popołudniowej rekreacji powinno się spędzać na powietrzu?
Inka miała jeszcze tyle czasu, że mogła złapać pudełko i położywszy je na kolanach, przykryć otwartą książką. Gdy Miss Lord weszła do sali, twarz Inki miała wyraz cierpiącego stoicyzmu, gdy tak patrzyła przed siebie z głęboką wiarą, iż Irma będzie miała dość rozumu, aby wciągnąć na górę dwa metry dyndającego sznura. Za Miss Lord szedł Osaki z tacą, na której leżały dwie kromki chleba obok szklanki wody.
— Skończyłaś tłumaczenie wierszy, Inko?
— Nie, Miss Lord.
— Dlaczego?
— W godzinach popołudniowych uczę się stale lekcyj na dzień następny.
Ton Inki był pełen szacunku, ale znaczenie jej słów było jasne. Słowa „na dzień następny“ wymówiła z pewnym naciskiem.
— Zrobisz mi tych dwadzieścia wierszy natychmiast.
Wymowne milczenie Inki.
— Słyszysz?
— Tak, Miss Lord.
— Dobrze?