Strona:Jednożeństwo i wielożeństwo 031.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

bnego nałogu wielożeństwa, nie pozbywa się go zupełnie, zawierając związek małżeński; lekkomyślny pogląd na tę sprawę zachowa do końca życia, jeżeli nawet powstrzymywać się będzie od wykroczeń faktycznych, ze względu na ukochaną żonę i dzieci (znam kilka wzruszających przykładów tego rodzaju), albo wreszcie na stanowisko, które obawia się utracić. Słowem, człowieka powstrzymuje tu nie „własna wola“ ale „okoliczności,“ — oto do czego każdy mężczyzna powinien przyznać się otwarcie: co powinno być wiadomem każdej kobiecie, zwłaszcza zamężnej. Tak, gdyby kobieta wiedziała o tem, a mężczyzna miał odwagę przyznania się do tego, nie tylko praca udoskonalenia się byłaby ułatwioną dla przyszłych pokoleń, ale i dzisiejsza rodzina oczyściłaby się o tyle, że stałaby się zdolniejsza do wychowania dzieci bardziej racyonalnego, aniżeli to, jakie dzisiaj istnieje. Wtedy, być może, w szkole naszej odbyłby się również zwrot ku lepszemu, a sztuka i literatura nabrałyby sił nowych i prasa przestałaby trzymać się zasady nieinterwencyi w sprawach postępu moralnego, lub, co jest jeszcze gorszem, dopomagać do skażenia obyczajów.
Wskutek wielożeństwa mężczyzny cierpi przecież nietylko własna jego rodzina w teraźniejszości i przyszłości, ale i te rodziny, do których wnosi swą namiętność i nierozdzielną z nią rozpustę moralną. A tymczasem, wstyd to wyznać, nawet duchowni przeciwko mnie powsta-